Dzisiaj o moim nowym odkryciu czyli mixed media. Co to w ogóle jest? To praca wykonana przy użyciu różnych mediów czyli po prostu różnymi technikami. Dzięki temu nawet nie mając specjalnych zdolności plastycznych możemy wyprodukować niepowtarzalny przedmiot. Często taki przedmiot jest ozdobiony jakimś przesłaniem (cytat, ważne dla autora zdjęcie).
Brzmi skomplikowanie, ale oczywiście nie musimy w jednym obrazku użyć wszystkich możliwych technik. Wszystko zależy od naszej wyobraźni i własnego gustu.
Nie jestem w tej dziedzinie specjalistką, ale wymienię te techniki, które wydają mi się ciekawe:
- farby akrylowe - do malowania tła i elementów obrazka, można też przy pomocy cienkiego pędzelka namalować tekst
- stemple i tusze - w tym specjalne tusze do postarzania używane w scrapbookingu
- embossing
- szablony
- taśmy washi
- zdjęcia - najlepiej wydrukowane na drukarce laserowej
- pasty strukturalne i żele - do tworzenia tekstury
- papier - mogą to być papiery do scrapbookingu, kawałki gazet czy książek oraz papier falowany
- płótno, chusteczki higieniczne - również jako tekstura, chusteczki można przy klejeniu formować w różne kształty np. gałęzie drzewa
- flamastry, kredki pastelowe, gelatos
- oprócz tego niezliczona ilość możliwych 'ozdobników' - żeby wymienić kilka przykładów: koronka, kwiatki pasmanteryjne, guziki, śrubki czy zdobyte na targu staroci elementy zegarka
Mój pierwszy projekt mixed media pochodzi z książki wydawnictwa Topp. W trakcie pracy pierwotny projekt został przerobiony i uzupełniony o moje nowo zdobyte umiejętności. Nie da się tutaj nie wspomnieć mnóstwa filmików dostępnych na YouTubie, które prezentują gotowe już prace albo sposób wykonania krok po kroku. Na pewno ich zaletą jest to, że prezentują różne techniki i sposoby korzystania z wymienionych narzędzi. Ja jestem wzrokowcem, więc dla mnie to idealne rozwiązanie ;)
Ale przejdźmy do poszczególnych etapów mojego obrazka. Na razie nic niezwykłego, tło pomalowane farbami akrylowymi, w prawym dolnym rogu przykleiłam kawałek papieru z wtopionymi trawkami.
Drugi krok to wazony - lewy jest namalowany, prawy wycięty z pofalowanego kartonu i pomalowany. Szablony obu wazonów wzięłam z książki, ale można wydrukować sobie (i odpowiednio przeskalować) ładne zdjęcia z internetu, które posłużą jako szablon. Aha, nie widać tego dobrze, ale w lewym górnym rogu jest pieczątka z tekstem.
Eksperyment ze stempelkami nie do końca się udał. Mimo tego, że na papierze pieczątka ładnie się odbiła, na obrazku tusz stopił się z kanwą i literki nie były widoczne. Najprawdopodobniej kupiłam niewłaściwy rodzaj tuszu, tak tak, wybór przyprawia po prostu o zawrót głowy.
Szukając sposobu na zakamuflowanie tego miejsca natknęłam się na Zentangle. Jak widzicie jest to rysunek składający się z powtarzających się elementów, które można potem pokolorować i ozdobić. Twórcy tej metody podkreślają, że robienie takich rysunków jest także odstresowujące.
W innym miejscu obrazka przykleiłam inny rysunek tego typu. Żeby oba rysunki bardziej rzucały się w oczy, obrysowałam je grubszym flamastrem. Niestety, ale drugi rysunek trochę wtapia się w tło przy patrzeniu z odległości.
Ostatni element układanki to tekst, który wydrukowałam na samoprzylepnej folii i nakleiłam na kawałek tektury, który najpierw ozdobiłam postarzonymi herbatą kartkami wyrwanymi z książki.









Brak komentarzy:
Prześlij komentarz