Długo zastanawiałam się, czy napisać tą recenzję, bo początkowo miała ona być niekoniecznie pozytywna. Ale powoli moja opinia o Tildzie uległa zmianie, więc pokuszę się o recenzję 2 książek (w wydaniu holenderskim wyd. Tirion Creatief).
Zacznę od tego, że do tej pory specjalnie nie interesowałam się Tildą, bo szycie jakoś mnie nie kręciło. Ale ten styl jest na tyle unikalny, że lalki Tildy nawet i dla laika są łatwo rozpoznawalne. Powiem szczerze, że mi się one nie podobają.
Jako pierwsza wpadła mi w ręce (zupełnie przypadkiem) 'Tilda with love'. W mojej osiedlowej bibliotece nie była nawet zaklasyfikowana do kategorii 'szycie' tylko bardziej ogólnie jako 'robótki ręczne'. Wypożyczyłam ją raczej z ciekawości, chociaż na okładce rzuciła mi się w oczy całkiem ładna kosmetyczka. Dla mnie to pierwsza książka z tej serii, ale tak naprawdę to książka numer 3. Mogę się mylić, ale przynajmniej na stronie Empiku i Merlina polskie wydanie żadnej z tych książek nie jest dostępne.
Sama książka (a właściwie obie) są bardzo ładnie wydane. Zdjęcia są tak śliczne, że nawet u mnie wywołały wiele ohów i ahów (szczególnie 'Tilda's dreams'). Na wstępie autorka przedstawia ogólny sposób wykonania powtarzających się projektów np. aniołków. Oczywiście każdy projekt także posiada swój opis uzupełniony rysunkami. Wykroje znajdują się na końcu.
Jeżeli chodzi o cenę książki, to nie wiem dlaczego, ale poszczególne części kosztują od ok. 20 euro nawet do 30 euro. Tilda to nie tylko książki, ale też min. materiały, koronki itp. za których dystrybucję w Holandii odpowiada szwedzkie Panduro Hobby. Niestety te produkty (a właściwie półprodukty) też nie należą do najtańszych np. materiał o wymiarach 50 x 55 cm (fat quarter) kosztuje 4,99 euro, a jeżeli nie uda się nam tego kupić w 'stacjonarnym' sklepie (widziałam je w Pipoos), to koszty wysyłki dla zamówień na pandurohobby.nl wyniosą 10 euro.
Wspomniane wcześniej wykroje trzeba w niektórych przypadkach przeskalować. Wydawało mi się, że nie będzie z tym większego problemu, bo mam w domu drukarkę ze skanerem. W praktyce nie było to jednak takie proste, bo moja drukarka nie ma możliwości dowolnego skalowania. Ma zaprogramowane skalowanie np. 141% i nie można ręcznie wprowadzić np. 120% czy 130%, tak jak wymaga tego projekt. W związku z tym musiałam najpierw skanować wykroje i przy drukowaniu wprowadzać o ile chcę je powiększyć. Przy okazji dodam, że książka jest na tyle gruba, że sprawiało to problemy też przy skanowaniu (szczególnie rzeczy blisko środka książki). O wiele łatwiej byłoby się z tym uporać gdyby wykroje były luzem, coś w stylu wyjmowanych wykrojów w czasopismach.
Zdziwiła mnie też technika wykonania właściwie wszystkich projektów. Można sobie wyobrazić, że małe rzeczy uszyje się szybciej ręcznie niż na maszynie, którą np. trzeba przynieść z piwnicy. Ale żeby ręcznie szyć koc? Dla mnie to ostre przegięcie, nawet jeżeli autorka twierdzi, że taki ręcznie uszyty koc daje więcej satysfakcji.
No dobrze, koniec z tymi negatywami ;) Przejdźmy do tego, co mi się podoba.
W 'Tilda with love' znalazłam kota-zabawkę, którego chciałam zrobić w kolorach mojego Pimmiego. Samo szycie poszczególnych elementów poszło w miarę szybko, ale projekt utknął w fazie ręcznego przyszywania łapek do tułowia. Postaram się niedługo pokazać przynajmniej częściowo gotowego kotka, bo po zszyciu go w całość chcę mu jeszcze zafundować koszulkę i spodenki ;)
Z kolei 'Tilda's dreams' podoba mi się bardziej z tego względu, że jest zrobiona bardziej 'na słodko'. Zabawki np. słoniki i żyrafy mają kokardki i kwiatowe ozdoby i wyglądają tak, że naprawdę chce się je przytulić. W 'Tilda with love' zabawki były bardziej 'sponiewierane' - miały poprzyszywane łatki, które były moim zdaniem conieco odpychające. Inny fajny pomysł z 'Tilda's dreams' to materiałowe ozdoby np. motyle i kwiatowe rozety, które fajnie wyglądałyby przypięte do prostych bluzek czy sweterków.
Na pewno będę chciała uszyć pokrowiec na poduszkę w tym stylu. Ciekawie prezentują się też torby i portmonetka. Niedługo będę mieć nowy telefon, wtedy zrobię sobie też Tildowe etui. Będę jednak zastępować te oryginalne materiały i dodatki czymś innym i o ile to będzie możliwe użyję maszyny do szycia.
Mam nadzieję, że za bardzo was nie zniechęciłam do Tildy ;) Sami widzicie, że nawet mimo tego, że sama nie lubiłam tego stylu, to jednak polecam te książki i będę szyć przedstawione w nich rzeczy.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz