Do świąt jeszcze daleko, ale tutaj sklepy zaczęły już, co prawda z pewną taką nieśmiałością, reklamować świąteczne produkty i ozdoby i to już pod koniec września. Skusiłam się więc na ozdobną świąteczną skarpetkę z Anny nr. 12/2012. Jest o wiele mniejsza niż 'prawdziwa' skarpeta, ale można na niej przećwiczyć poszczególne etapy pracy.
Początek nie powinien sprawić większych problemów, zaczynamy od góry czyli przy ściągaczu i przerabiamy prostą 'rurkę' do momentu, gdzie zaczyna się pięta.
Ja robiłam skarpetkę metodą magic loop. Jak widać na początku moje druty były poskręcane, po prostu tak wyjęłam je z opakowania. Moim zdaniem warto pokusić się i takie druty wyprostować np. nad parą z żelazka. Wtedy robótka nie będzie nam się wywijała, co jest szczególnie irytujące jeżeli dotyczy to końców na każdym drucie. Po wyprostowaniu mój drut wyglądał tak:
Wiele osób twierdzi, i ja się do nich przyłączam, że najtrudniejszą częścią skarpetki jest pięta. O ile się nie mylę, nad samą piętą siedziałam 2 godziny ;) Przeszukanie YouTuba nic nie dało, bo metod robienia pięty jest dużo i żaden nie odpowiadał mojemu wzorowi. Pozostało mi tylko dokładne przerobienie wzoru według opisu w gazecie, mimo że nie miałam pojęcia dlaczego tak właśnie trzeba to przerobić i jaki będzie efekt końcowy.
Pięta z góry wygląda tak:
A z boku tak:
Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że nigdzie w opisie wykonania nie było wzmianki o nabieraniu oczek z głównej części skarpetki. W większości filmików na YT takie coś było stosowane. No cóż, albo jestem ślepa, albo nie rozumiałam opisu (jak by nie było w obcym języku), bo mimo kilkakrotnego sprawdzenia niczego takiego w opisie nie znalazłam. W związku z tym skarpeta miała z każdej strony dziurę przy pięcie :P
Nie do końca jestem przekonana do końcówki przy palcach, ale co tam, w końcu nie będę robić i nosić takich skarpet. Dziwię się zresztą tym, którzy nie kupują, ale dziergają skarpety. Przecież można je za małe pieniądze kupić, a poza tym najczęściej i tak ich nie widać ;) Żeby jednak zakończyć robótkę zaszyłam obie dziury i tara, skarpetka wygląda teraz tak:
Wniosek: na kolejne skarpety się nie piszę, będę je kupować. A do dekoracji tyle mi już wystarczy.









Brak komentarzy:
Prześlij komentarz